www.anowi.fora.pl www.anowi.fora.pl
www.anowi.fora.pl
FAQFAQ  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ProfilProfil  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  GalerieGalerie  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ZalogujZaloguj 

Mozart
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.anowi.fora.pl Strona Główna -> Muzyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:43, 01 Lip 2008    Temat postu: Mozart

Obiecałem więc otwieram wątek poświęcony geniuszowi.
Dziękuję Anowi za przypomnienie koncertu dwudziestego (KV466)w wykonaniu Mitsuoko Uchidy. To wykonanie jest rewelacyjne i oddaje ducha tego utworu. Trzeba bowiem wiedzić, że okoliczności jakie towarzyszyły jego powstaniu były szczególne. W końcu 1784 Mozart przeżył śmierć dziecka, dwa tygodnie później dowiedział się o śmierci ojca, z którym nie mógł się pogodzić od czasu ożenku z Konstancją Weber. Ojciec miał za złe Wolfgangowi, że powiadomił go późno i zlekceważył jego rady. Mozart wiele razy zamierzał udać się do Salzburga i porozmawiać z ojcem ale nie zdobył się na ten gest aż do śmierci ojca. Był w nastroju przygnębienia i wsciekły na los a otrzymał zamówienie na koncert fortepianowy. Zwykły człowiek poczekałby aż przejdzie ponury nastrój ale geniusz nie czekał tylko opowiedział go muzyką. Zakończył komponowanie w lutym 1785. Warto posłuchać dokończenia pierwszej części w wykonaniu Uchidy i Berlińczyków [link widoczny dla zalogowanych] a później porównać to wykonanie z całkowicie pozbawionym sensu wykonaniem Szwajcarów Romańskich i młodocianego pianisty Cvetkovica.
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ma tu przejmującego napięcia i bezsilności trzydziestoletniego człowieka wobec okrutnego losu, są tylko odegrane nuty.

Usunięto, ze względu na prawa autorskie wykonanie Uchidy z orkiestrą berlińską ale pojawiło się wykonanie Uchidy dyrygującej od fortepianu. rarytas.

Tu ciąg dalszy.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Pon 21:14, 26 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:11, 01 Lip 2008    Temat postu:

Bardzo się cieszę z otwarcia tego wątku. Lubię Mozarta. Cieszę się, że dowiem się czegoś o tym młodym geniuszu.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 23:01, 01 Lip 2008    Temat postu:

Dobrze znowu Cię czytać Multilatku, uczyć się słuchać
tej pięknej muzyki, którą wklejasz..chyba słyszę różnicę.
Dziękuję.

Tobie również Anowi bardzo dziekuję.
Będę tu (jak pozwolicie) częstym gościem.
Powrót do góry
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:39, 03 Lip 2008    Temat postu:

Jako komentarz do zamieszczonej obok sceny, wolę takie klimaty.
[link widoczny dla zalogowanych]

Opera to sztuka reliktowa. Dziś pisze się muzikale a jeśli tak to po co współczesny kostium w osiemnastowiecznej operze?


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Czw 14:35, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
DAK




Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1708
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 232 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze

PostWysłany: Czw 16:29, 03 Lip 2008    Temat postu:

multilatek napisał:
.............po co współczesny kostium w osiemnastowiecznej operze?

Laughing Laughing Laughing Ale ze mnie gapa Laughing
Wczoraj słuchając tej sceny obok bardzo podobały mi się głosy, ale odczuwałam jakiś dyskomfort patrząc i po prostu szykując się do snu tylko słuchałam.
Dopiero ty mi wyjaśniłeś teraz przyczynę mojego stanu. Laughing

A jeśli chodzi o powyższy utwór i wykonawczynię, to odebrałam to wspaniale. Ja się nie znam na głosach - po prostu, albo słysząc mam gęsią skórkę i chłonę nie tylko uszami, albo nie czuję nic, tylko czasem zdarza mi się usłyszeć fałsz (ale to raczej nie na nagraniach, ale w bezpośrednim odbiorze, najczęściej w operze.
W tym przypadku gęsia skórka trzymała mnie do końca utworu. Smile

Dlatego poszukałam jeszcze tej wykonawczyni -
[link widoczny dla zalogowanych]
podobało mi się, ale "zagęsiło" się tylko w centralnym momencie sceny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:19, 03 Lip 2008    Temat postu:

DAK napisał:
........ szykując się do snu tylko słuchałam.....


Anowi zamieściła finał Wesela Figara Mozarta w inscenizacji uwspółcześnionej. Ja wstawiłem arię pazia z tej samej opery w wykonaniu tradycyjnym(i doskonałym). Na uwagę zasługuje tu fakt, że w pobieżnym słuchaniu ta aria brzmi jak piosenka tj. daje się w niej usłyszeć poszczególne zwrotki. Po dokładnym wysłuchaniu okaże się jednak, że Mozart nie powtórzył w niej ani jednego muzycznego "zdania".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Czw 20:56, 03 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:31, 21 Lip 2008    Temat postu:

Don Giovanni - opera oper, dzieło wspaniałe i jego niezastąpiony interpretator - Riccardo Muti. Porzucił La Scalę ale za Jego czasów święciła tryumfy niebywałe. Miałem szczęście być w La Scali ale na Tosce Pucciniego, za którym (niech mi to będzie wybaczone) nie przepadam. W uwerturze do Don Giovanniego, Mozart nie użył ani jednej nuty z właściwego tekstu opery, u Verdiego wprowadzanie cytatów do uwertury to już norma ale też i znaczenie uwertury było już inne. Mozart wprowadza widzów w nastrój ponury a ozdobiony beztroskim łajdactwem. Verdi streszcza muzycznie operę cytując jej krótkie fragmenty. Za najlepsze wykonanie z tych jakie poznałem, uważam to z 1987 roku w La Scali dyrygowane przez Mutiego z Allenem, Gruberową, Desderi, Kopchakiem. Inni będą później bo każdy wykonawca tego przedstawienia zasługuje na pilne wysłuchanie.
[link widoczny dla zalogowanych] uwertura z przedstawienia wiedeńskiego, nieco inna niż ta z Mediolanu


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Pon 20:35, 21 Lip 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:00, 23 Lip 2008    Temat postu:

Będę dawał upust swoim zachwytom nad Don Giovannim. Bywam w tym męczący dla najbliższych dlatego uciekam się do formy nie narzucającej nikomu konieczności czytania i słuchania. Poza zajmowaniem miejsca na serwerze nikomu szkody nie wyrządzę.
Scena pierwsza. Leporello mówi, że musi męczyć się dniem i nocą, znosić deszcze i wiatr, marnie jeść i źle spać i że nie chce dalej służyć, chce zostać szlachcicem. Takie teksty zdarzają się Mozartowi nie raz. Figaro wścieka się na chrabiego, Masetto obsobaczył Don Giovanniego. To wszystko na dziesięć lat przed Rewolucją Francuską. Czuje się jej powiew. Urodzony 50 lat wcześniej Pergolesi napisał dwuaktówkę buffa La serva padrona . Już sam tytuł wskazywał, że to będzie coś do śmiechu. Zapowiedzi plebejów z oper Mozarta już nie są śmieszne.
Gwałtowna scena zabójstwa gran Commandatore może być przedstawiona [link widoczny dla zalogowanych] lub [link widoczny dla zalogowanych]. Rzecz gustu. W pierwszej rażą mnie ciżemki na nogach Cavalliere i strój kojarzący się z Robin Hoodem, w drugiej wszystko, w tym dwuznaczna rola Donny Anny.
Jaka to wspaniała muzyka. Jak doskonale opisuje sytuację i postaci.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
DAK




Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1708
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 232 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze

PostWysłany: Śro 19:19, 23 Lip 2008    Temat postu:

Nie wiem, czy to rzecz gustu? Nazwę to po mojemu, to drugie wykonanie wg mnie to rzecz bezguścia. Absolutnie nie jestem w stanie słyszeć nawet tych dźwięków przy tych obrazach. Jesteś bardzo szarmancki dla kobiet, bo ja znów powiem prosto z mostu, dla mnie rola Donny Anny jest tam niedwuznaczna. Sad Pewnie jakaś niedzisiejsza jestem, ale bardzo mi takie uwspółcześnianie opery nie pasuje. Czy język też zmienili i może jeszcze śpiewając arię przeklinają?
To wszystko się ze sobą gryzie, opera to całość, harmonia, a tam tego właśnie nie ma. I jeśli ktoś powiedziałby mi, że mu się to podoba, to w pierwszej kolejności pomyślałabym, że to snobizm na źle pojętą nowoczesność. Wink
A jeśli chodzi o ciżemki, a szczególnie rajtuzki, to może i mnie jako kobicie powinno to przypaść do gustu (bo w końcu tym nóżkom odmówić walorów nie można Wink ), to jednak nie dla takich uroków słucham i oglądam operę i do sceny z Robin Hoodem chyba masz rację bardziej by pasowało. Smile

Dawaj upust zachwytom nad Don Giovannim, bo nie znam go za bardzo, a ja muszę długo obcować z daną muzyką operową, by ją zrozumieć i poczuć jej atmosferę.

Ps. Od dawna zapominam ci napisać, że masz uroczego awatarka Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez DAK dnia Śro 19:20, 23 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:55, 24 Lip 2008    Temat postu:

Zachęcony kontynuuję. Nie wiem co uzbieram na Youtubie, będzie to każdy pies z innej wsi ale mam tylko taki wybór.
Zakończenie sceny pierwszej, w wykonaniu, które cenię najwyżej, znalazłem szperając i podstawiając różne hasła. Don Giovanni i Leporello uciekają z miejsca zbrodni.
Donna Anna i Don Ottavio (Edyta Gruberowa i Francisco Araiza) stwierdzają zgon Komandora(ktoś tak przetłumaczył tytuł zmarłego i i niech tak będzie). Don Ottavio boleje nad losem Anny i stwierdza, że od tej pory będzie jej mężem i ojcem. Nie wiem do końca czy jest tym mężem czy nie. Zwraca się do niej per mój skarbie (mio tesoro) ale to jeszcze niczego nie dowodzi. Donna Anna inicjuje przesięgę, że jej ojciec będzie pomszczony. Don Ottavio taką przysięgę powtarza.(Lo giuro, lo giuro al nostro amor)
Fragment pochodzi z przedstawienia w La Scali (1987), pod kierownictwem Riccarda Muti. Dla mnie wzór niedościgły. Zwraca uwagę piękny liryczny tenor Araizy(Meksyk), będzie widoczny dalej w partiach solowych, które już "zabezpieczyłem". Edyta Gruberowa, Czeszka to wieloletnia primadonna La Scali. Widać to jeszcze słabo, później będzie wyraźniejsze, że każda postać śpiewa na swój specyficzny sposób, jest indywidualizowana poprzez muzykę.

[link widoczny dla zalogowanych]

W następnej scenie Don Giovanni wymusza na służącym przyrzeczenie, że nie piśnie słowa o zajściu z Komandorem, przestraszony Leporello przyrzeka milczeć. Don Giovanni mówi dalej, że zakochał się w pięknej damie i razem udadzą się pod jej dom. Leporello nie wie, że ta dama to ślubna małżonka Don Giovanniego, Donna Elvira i że Leporello ma odegrać paskudną rolę użyczając swego wizerunku dla oszukania kobiety. Będzie się działo...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
DAK




Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1708
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 232 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze

PostWysłany: Sob 19:22, 26 Lip 2008    Temat postu:

i co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:13, 26 Lip 2008    Temat postu:

Multilatku. Także czekam na ciąg dalszy.
Twoja muzyka działa kojąco ....
To dla Ciebie :


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:57, 26 Lip 2008    Temat postu:

Z taką dokładnością z jaką zacząłem ten wątek nie da się go kontynuować. Z dwóch powodów. Pierwszy to brak nagrań na Youtubie a drugi to obawa o przesadę. Czuję, że popadam w zapał, który mnie bardzo raził u Bogusława Kaczyńskiego. Ja pasjonuję się Don Giovannim ale jestem taki samym amatorem jak każdy tu obecny i nie wypada mi wygłaszać prelekcji.

Aby nie przerwać nagle ograniczę się do nagrań tych fragmentów, które pochodzą z La Scali w 1987.

-Don Giovanni i Leporello spotykają damę, która śpiewa arię rozpoczynającą się od słów: Ah, chi mi dice mai quel barbaro dov'e? co można tłumaczyć - ach kto mi kiedyś powie gdzie ten drań się podziewa? Arię można znaleźć na Youtubie wpisując pierwsze słowa.
Spotkania nie można uniknąć. Don Giovanni udaje, że nie zna damy i stara się powiedzieć służącemu, że to jakaś osoba niespełna rozumu. Donna Elvira rozpoznaje małżonka, który wykręca się od rozmowy i czmycha. Pozostaje Leporello, który ma okazję powiedzieć kilka słów prawdy o swoim chlobodawcy. Pokazuje gruby zeszyt, który jest katalogiem podbojów Don Giovanniego. Rekordową liczbę osiągnął w Hiszpanii - 1003, w innych krajach po kilka setek. Można to śledzić. [link widoczny dla zalogowanych] Leporella, Madamina, il catalogo e questo. Śpiewa Claudio Desderi, słucha Ann Murray.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez multilatek dnia Nie 10:49, 27 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:14, 26 Lip 2008    Temat postu:

anowi napisał:

To dla Ciebie :


Dziękuję za wspaniały bonsay. Sam hoduję kilka sosenek ale zanim one będą się nadawać do formowania ja będę już daleko. Ktoś będzie kontynuował. Jestem tego pewien.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
DAK




Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1708
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 232 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze

PostWysłany: Nie 0:18, 27 Lip 2008    Temat postu:

Dziękuję za dalszy ciąg. Tak jak napisałeś poszłam na You Tube by poszukać tej arii i wybrałam wcale nie pierwszą z brzegu tylko tę
[link widoczny dla zalogowanych]
a potem chciałam posłuchać innych wykonań i odkryłam coś czego do tej pory nie zauważałam, że rozróżniam brzmienia głosu tych wykonawczyń i znalazłam jeszcze jedno piękne wykonanie końcówki tej arii [link widoczny dla zalogowanych] z opisaną przez ciebie sceną.

cdn? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:27, 27 Lip 2008    Temat postu:

Polecam wykonanie Cecilli Bartoli. Jest prawdziwe psychologicznie i doskonałe wokalnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
DAK




Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 1708
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 232 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazowsze

PostWysłany: Nie 10:45, 27 Lip 2008    Temat postu:

Crying or Very sad Widać znawcą wokalu nie jestem, odbieram tak jak to czuję i właśnie to wykonanie [link widoczny dla zalogowanych] podobało mi się mniej od wyżej wskazanych.
Rzeczywiście ekspresja tak, ale zastanawiając się dlaczego to mi mniej pasowało, to powiedziałabym, że chyba te nagłe przejścia z wysokich do niskich tonów odbieram jako urywane frazy, jak kłótnię. To pewnie tak ma być zgodnie z treścią arii, ale ta ekspresja jakoś mi nie pasuje. Może kipienie z gniewu nie leży w mojej naturze, bo raczej gniew mnie przytłacza i to może w tym leży problem.
Za to jej głos bardzo podoba mi się w tej arii - [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:58, 27 Lip 2008    Temat postu:

No proszę, jak można się pięknie różnić. Dla mnie wykonanie Cecilli Bartoli jest najlepsze na całym Youtube. Również techniczna jakość nagrania jest profesjonalna.
Opera to teatr i musi pokazywać emocje, których akurat w tym dziele nie brakuje.
Znajdzie się jeszcze kilka pięknych scen to i będzie o czym podyskutować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:06, 16 Sie 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Piękne , prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:25, 17 Sie 2008    Temat postu:

Jeśli lubisz sonaty fortepianowe Mozarta to proponuję Ci fragment [link widoczny dla zalogowanych] w wykonaniu mojej synpatii, Mitsuko Uchidy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:12, 18 Sie 2008    Temat postu:

Lubię Mozarta za całokształt, mogę go słuchać godzinami, jest ponadczasowy.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:44, 30 Lis 2008    Temat postu:

Prawdę mówiąc nie pamiętam , jakie linki - utwory były wklejone poprzednio Embarassed Rolling Eyes ale tak lubię Mozarta, że muszę do niego powrócić.


Po raz kolejny zaczarowany Flet.
Faktycznie zaczarowany, bo wabi ludzi swoim pięknem...
James Levine dirige l'ouverture de la Flûte Enchantée.
(1991, Metropolitan Opera)


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Maciek




Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 98 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:25, 08 Lut 2009    Temat postu:

<<<klik

Symfonia nr 41 (Jowiszowa) K 551 - Allegro vivace 1/2


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Maciek




Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 488
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 98 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:30, 08 Lut 2009    Temat postu:

<<<klik

Symfonia nr 41 C-dur K 551 - Allegro vivace 2/2


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Natan




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:53, 17 Kwi 2009    Temat postu:

Multilatek napisał:
Sam hoduję kilka sosenek ale zanim one będą się nadawać do formowania ja będę już daleko. Ktoś będzie kontynuował. Jestem tego pewien.


Od pewnego czasu zastanawiam się nad zakupem właśnie takiego miniaturowego drzewka.
Myślisz dam radę to hodowac?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:02, 18 Kwi 2009    Temat postu:

Natan napisał:

Od pewnego czasu zastanawiam się nad zakupem właśnie takiego miniaturowego drzewka.
Myślisz dam radę to hodowac?


Drzewka kupione w marketach są bardzo kapryśne. Bywa, że uda się je podtrzymać przy życiu ale to rzadkość. Zazwyczaj żyją tak długo jak długo działają preparaty, którymi je odżywiono. Nawet po zastosowaniu specjalistycznych nawozów do bonsai firmy Pokon, tracą liście i schną w kilka dni. Zdarzają się jednak wyjątki. Chiński liguster kupiony w Castoramie przed trzema laty, drzewko proste i malutkie, żyje sobie i rozwija się pięknie. Kilka innych, w tym bardzo ładny Pieprzowiec żył około roku i zwinął się nagle. Problemem jest właściwe naświetlenie i podlewanie. Drzewko rośnie w garstce ziemi i trzeba pamiętać o utrzymywaniu stałej wilgotności podłoża. Latem to kontrola co kilka godzin. Zasilanie to już loteria. Teraz próbuję z dzikim sosenkami (z lasu), Mam je rok, od ubiegłej wiosny. Jedne zasadziłem w nowej ziemi inne zabrałem z podłożem. W obu przypadkach jest OK. Popełniłem błąd bojąc się mrozu i zabierając je do mieszkania. Przyrosty były zbyt wczesne. Następną zimę spędzą na balkonie, oczywiście zabezpieczone przed przemarznięciem "gruntu".
Próbować można ale trzeba liczyć się z tym, że drzewka hodowane w "fabryce" są przeznaczone tylko do sprzedania. Jak chryzantemy na 1 listopada.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Natan




Dołączył: 27 Mar 2009
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:16, 20 Kwi 2009    Temat postu:

Zastanawiałem się nad zakupem takiej rośliny nie do końca jednak zdając sobie sprawę co się z tym wiąże.
Od pewnego czasu czytam informacje na temat bonsai i widzę, że jedno pytanie rodzi kilka następnych.
W moim przypadku w grę wchodzi hodowla indoor i chyba zdecyduję się na fikusa benjamina.

Obserwując gatunki sosny rosnące w naturze przypisuje się im styl literacki i w takim właśnie stylu są formowane - to zapamiętałem czytając o bonsai. Twoje sosenki w jakim stylu widzisz?

Czegoś takiego nie osiągnę decydując się na benjamina.



Adres strony [link widoczny dla zalogowanych]

Temat nie jest o muzyce może lepiej go przenieść w inne miejsce forum Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
multilatek




Dołączył: 05 Cze 2008
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 119 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:06, 21 Kwi 2009    Temat postu:

O takich rezultatach, jakie widuje się w publikacjach specjalistów bonsai, nie marzę. Nie mam pojęcia o środkach chemicznych jakie stosują, a to jest obecnie największa tajemnica. Wiem, że hodowcy chryzantem potrafią posterować wzrostem, miniaturyzacją liści i terminem zakwitania i że miłośnicy bonsai takich możliwości nie lekceważą. Próbuję, w pierwszym kroku, utrzymać przy życiu małe sosenki w doniczkach do bonsai, ograniczać ich wzrost i obserwuję pień licząc, że sam podpowie jak będzie najlepiej go uformować. To bardzo wolny proces. Być może będę miał kiedyś więcej czasu aby zdobyć informację o środkach wspomagających formowanie.
Życzę powodzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:13, 19 Maj 2009    Temat postu:

Wracając do Mozarta ....

Wolfgang Amadeusz Mozart zmarł w wieku 35 lat, w nocy z 4 na 5 grudnia 1791 po krótkiej, ale gwałtownej i ciężkiej chorobie. (Data śmierci wbiła mi się w pamięć, ponieważ, jak przestawimy cyfry, otrzymujemy date moich urodzin.....) Pochowany został na jednym z wiedeńskich cmentarzy w zbiorowym grobie dla ubogich. W jakiś czas po jego śmierci powstała legenda, według której jeden z grabarzy – znający dokonania zmarłego – wykradł potajemnie jego czaszkę, która w 1902 r. w niezbyt jasnych okolicznościach i w niekompletnym stanie (brak dolnej szczęki) trafiła do fundacji mozartowskiej. Przyczyny przedwczesnej śmierci Mozarta od ponad 200 lat są przedmiotem domysłów, sporów i fantastycznych niekiedy hipotez. Najbardziej znana jest oczywiście wersja, według której Mozart zmarł w wyniku otrucia, którego sprawcą był jego największy rywal w Wiedniu – włoski kompozytor Antonio Salieri (wersję tą spopularyzował film Milosa Formana „Amadeusz”). Takie przypuszczenia wysunęła wdowa po Mozarcie – Konstancja z d. Weber, której z kolei o podobnych obawach mówił sam Mozart. Ale – według wszelkiego prawdopodobieństwa – jest to tylko działająca na wyobraźnię legenda. Na to, że Salieri otruł Mozarta w rzeczywistości bowiem nie ma żadnych dowodów. Podobnie, jak wokół śmierci, legendy narosły także wokół pogrzebu Mozarta. Wspomniany już film Milosa Formana „Amadeusz” utrwalił w świadomości milionów ludzi przejmujący obraz: wyruszający z wiedeńskiej Katedry św. Stefana kondukt wykrusza się stopniowo z powodu fatalnej pogody, a na cmentarz docierają tylko sami grabarze, którzy pośpiesznie wrzucają trumnę z ciałem Mozarta do grobu i posypują ją niegaszonym wapnem. W rzeczywistości jednak, przedstawiona w tym filmie wersja wydarzeń tylko w części mogła być prawdziwa. Faktycznie, w końcowej części pogrzebu Mozarta brali udział wyłącznie grabarze – reszta odprowadzających go na miejsce wiecznego spoczynku ludzi musiała pozostać przed bramą cmentarza, co wynikało zarządzenia cesarskiego, mającego na celu niedopuszczanie do rozprzestrzenienia się zarazy. Rzekoma zła pogoda nie miała tu jednak nic do rzeczy. Jak wynika bowiem z dawnych zapisków meteorologicznych, dzień 6 grudnia 1791 r., w którym odbywał się pogrzeb Mozarta, był słoneczny. Skąd więc wzięła się opowieść o fatalnej pogodzie w dniu jego pogrzebu – tak złej, że z jej powodu ludzie nie doszli na cmentarz? Nie wiadomo. Może Mozart został pochowany już 5 grudnia, kiedy pogoda była faktycznie fatalna? A może... samorzutnie - jak to legendy o geniuszach.



http://www.youtube.com/watch?v=CQUFQ_N0JI8


/źródło: toya.net/


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:24, 19 Maj 2009    Temat postu:

Mozart, czyli Joannes Chryzostomus Wolfgangus Theophilus był tzw cudownym dzieckiem. W wieku 3 lat grał na klawikordzie. Rok później na skrzypcach. W wieku pięć i pół lat tworzy własne kompozycje. W wieku 6 lat wystąpił przed cesarzem austriackim Franciszkiem I. Ojciec chciał GO pokazać Europie wierząc, że dzięki temu zapewni mu w przyszłości niezależność finansową i artystyczną. W podróży spędza 11 lat. Wspólnie z siostrą Anną Marią występuje przed większością koronowanych głów Europy. Przedłużony pobyt w Londynie i chciwość ojca źle wpłynęły na losy Wolfganga, nękały go choroby, dur brzuszny dręczył go już do końca życia. Nie miał przyjaciół. Zanim skończył 12 lat skomponował trzy opery, sześć symfonii i setki innych utworów. W 1777 roku ponownie wyruszył w trasę koncertów po Niemczech. Na prośbę ojca towarzyszy mu matka. To dzięki niej młodzieniec nie porzucił planów koncertowych i nie zrezygnował z kariery dla pięknych oczu Aloysii Weber, swojej uczennicy muzyki, szesnastoletniej sopranistki z Mannheim. Wyjazd do Paryża okazał się złym posunięciem. Mozart stracił już urok cudownego dziecka, a uwaga paryskiej publiczności skupiła się na rywalizacji dwóch innych kompozytorów, Glucka i Pucciniego. Było im ciężko. Życie w brudnym i cuchnącym Paryżu spowodowało, iż Jego matka po ciężkiej chorobie umiera. Ojciec obarcza syna winą za śmierć żony.
Wolfgang jedzie do Wiednia. Zatrzymuje się u Aloysii Weber, która już jest mężatką (jej mąż malarz Józef Lange namalował najwierniejszy portret Mozarta). Mimo sprzeciwu ojca, żeni się z jej młodszą siostrą Konstancją w 1782 r. Nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu, wciąż poszukuje nowego otoczenia i nowych wrażeń.
Słynął z dowcipu i frywolności, ale czasami był wulgarny. Listy do kuzynki Basle pełne erotycznych wynurzeń, przez długie lata były ukrywane. Dziś przypuszcza się, iż cierpiał na zespół Tourette’a. Jest to zaburzenie psychiczne, które cechuje się szeregiem tików, strojeniem grymasów, pochrząkiwaniem i miotaniem niecenzuralnych słów. Syndrom ten wyjaśnia niesłychany dar szybkiego myślenia Mozarta i jego konwulsje, a także wielki spokój, jaki spływał na niego przy fortepianie, gdyż automatyczne ruchy uwalniały go od tików. W tamtej epoce sprośności Mozarta nie robiły większego wrażenia. Kładziono je na karb buzującej radości życia. (Rokoko, było dosyć dziką epoką, a kloaczne słownictwo było w rodzinie Mozartów na porządku dziennym). Wolfgang przeklinał swój wygląd. Był mizernej postury. Mierzył 152 cm wzrostu, miał dużą głowę, wystający nos, brzydką ospowatą cerę. Podobno był krótkowidzem. Jednakże dumą napawały go wspaniałe, gęste, puszyste, blond włosy, więc rzadko używał modnej wówczas peruki. Lubił się stroić, szczególnie lubił czerwony kolor, co widać na zachowanych do dziś portretach. Jak na swoje czasy Mozart zarabiał bardzo dobrze. Otrzymywał wynagrodzenie za zamawiane kompozycje, koncerty i lekcje muzyki. Ale ani on, ani Konstancja nie mieli pojęcia jak zarządzać finansami i całe życie narzekali na ich brak. Lekarstwem, którego potrzebował, była stała posada przy dworze, zapewniająca protekcję i stabilizację. Okazja nadarzyła się w 1787 roku, gdy cesarz Józef II z wielkim entuzjazmem odniósł się do jego twórczości. Okazało się jednak, że dwór cesarski popiera innego kompozytora, Włocha Antonio Salieriego. Mozart poczuł się głęboko rozczarowany, gdy ostatecznie Salieri został mianowany cesarskim kapelmistrzem, a on sam musiał zadowolić się posadą nadwornego muzyka komponującego lekkie utwory taneczne na zamówienie. Wobec braku stałej posady skwapliwie przyjmował każde nadarzające się zamówienie. Ostatnie cztery lata życia spędził w skrajnym ubóstwie, tonąc w długach, ale to właśnie wtedy powstały znakomite dzieła: Don Giovanni i Czarodziejski flet. Jesienią 1791 r. stan jego zdrowia pogorszył się znacznie, nie wstawał już z łóżka. 1 grudnia został mianowany dyrektorem muzycznym katedry św. Stefana w Wiedniu, co wreszcie mogło położyć kres jego problemom finansowym. Niestety, zmarł cztery dni później ......

http://www.youtube.com/watch?v=h018rMnA0pM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:32, 19 Maj 2009    Temat postu:

Największe dzieła:

Opery

Don Giovanni, KV527
Wesele Figara, KV492
Czarodziejski flet, KV620
Cosi fan tutte, KV588

Dzieła chóralne

Requiem d-moll, KV588
Symfonie
Nr 35, D-dur, KV385, Haffnerowska
Nr 36, C-dur, KV425, Linzka
Nr 38, D-dur, KV504, Praska
Nr 40, g-moll, KV550
Nr 41, C-dur, KV551, Jowiszowa

Koncerty fortepianowe

Nr 20, d-moll, KV466
Nr 21, C-dur, KV467
Nr 23, A-dur, KV488
Nr 26, D-dur, KV537, Koronacyjny

Koncerty skrzypcowe
Nr 3, G-dur, KV216
Nr 4, D-dur, KV218
Nr 5, A-dur, KV219, Turecki

Koncerty na róg
Nr 2, Es-dur, KV417
Nr 3, Es-dur, KV447
Nr 4, Es-dur, KV495

Koncerty na inne instrumenty
Na flet i harfę, C-dur, KV299
Na klarnet, A-dur, KV622

Muzyka kameralna
Kwartet smyczkowy nr 17, B-dur, KV458
Kwartet smyczkowy nr 18, A-dur, KV464
Kwartet smyczkowy nr 19, C-dur, KV465
Kwintet na klarnet, A-dur, KV581


http://www.youtube.com/watch?v=mR3j5M4WQkM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:35, 19 Maj 2009    Temat postu:

Kilka mitów i legend......


Wszystko rozpoczęło się latem 1791 roku, kiedy to Franz Graf von Walsegg-Stuppack zamówił u Mozarta mszę żałobną za sumę 50 dukatów. Hrabia pragnął w sposób szczególny uczcić pamięć swej młodo zmarłej żony. Ze zrozumiałych względów zależało mu na anonimowości; nie zamówił Requiem osobiście. Skorzystał z pośrednictwa wiedeńskiego adwokata, i to on zapewne był owym tajemniczym posłańcem, który wypłacił Mozartowi 25 dukatów zaliczki. Pracę nad Requiem rozpoczął kompozytor na początku października 1791 roku, przerwał ją, a później wrócił do niej w listopadzie. Miał na to zaledwie kilka dni, bo około 20 listopada rozpoczęła się gwałtownie śmiertelna choroba. Coraz bardziej wyczerpany, pracował dalej, nie wstając już praktycznie z łóżka. Ze wspomnień Benedikta Schaka, przyjaciela domu Mozartów, dowiadujemy się, że w grudniu odbyła się śpiewana próba fragmentów dzieła. Podobno przy pierwszych taktach Lacrimosy Mozart wybuchnął płaczem, odłożył partyturę i jedenaście godzin później, około pierwszej w nocy, zmarł. Requiem pozostało rękopisem nieukończonym; oprócz oryginału partytury zachowały się szkice i karteczki”. Co pozostało? Dziś wiadomo, że całkowicie ukończony i zinstrumentowany przez Mozarta jest tylko jeden fragment całej Mszy — Introitus Requiem aeternam (Wieczny odpoczynek”). Część Kyrie, sekwencja Dies irae — bez Lacrimosy i Offertorium Domine Jesu mają 4 oryginalne głosy wokalne i basso continuo. Prócz tego istnieją szkice Mozarta z 16 taktami fugi Amen (zakończenie Lacrimosy), kilka taktów Rex tremendae (Królu groźny”) oraz 8 taktów Lacrimosy w oryginalnej partyturze kompozytora. Tu rękopis się urywa... Reszta stała się przedmiotem domysłów i mistyfikacji. Żona Mozarta, Konstancja, zleciła ukończenie dzieła uczniom męża. Było ich kilku, ale współautorem ostatecznej wersji był Franz Xaver Süssmayr. Współcześni muzykolodzy zajmują inne stanowisko. Ich zdaniem, niedorzecznością jest przypuszczenie, żeby tak mierny kompozytor jak Süssmayr mógł sam uzupełnić Lacrimosę i skomponować Sanctus, Benedictus oraz Agnus Dei.

http://www.youtube.com/watch?v=CKW9o_5jw6U


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:48, 19 Maj 2009    Temat postu:

Myśl o śmierci nie była Mozartowi obca. W jednym z listów do ojca napisał, że śmierć jest prawdziwym i ostatecznym celem życia człowieka, jego najlepszą przyjaciółką — uspokajającą i pocieszającą. Dzięki wierze w Boga uświadomił sobie, że śmierć jest kluczem do prawdziwego szczęścia.

"Instrumentalny wstęp to pieśń żałobna (grana przez bassethorny i fagoty); wtórują jej niskie i wysokie smyczki, które grają na zmianę łkające figury, obrazujące płacz. Spokojna żałoba zostaje nagle przerwana przez głośne wejście puzonów, trąbek i kotłów. Śmierć to nie tylko łagodny przyjaciel, lecz także krok, który zbliża do budzącego trwogę sądu. Po luceat eis (a światłość wiekuista niechaj im świeci”) powszechne błaganie kończy się nutą pocieszenia: wszystko będzie dobrze, ponieważ istnieje litość. Kyrie narasta od bezosobowej modlitwy ku coraz bardziej osobistemu wołaniu, brzmiącemu jak Panie, musisz zmiłować się nade mną! W sekwencji Dies irae odmalowuje bezlitosny obraz grozy Sądu Ostatecznego. Tuba mirum (Trąba groźnym zabrzmi tonem”) opisuje przebudzenie zmarłych, którzy mają zostać osądzeni: nic nie ujdzie karze — po czym następuje pełne niepokoju pytanie: Cóż mam na to rzec ja, biedny człowiek? Albo porażające zestawienie mocarnego króla w Rex tremendae z własnym, małym ja”: Zbaw mnie, źródło łaski prowadzi do wzruszającej i pełnej wiary modlitwy: Zbawiłeś mnie przez swe cierpienie, Twój trud nie może okazać się daremny."

Requiem Mozarta to jedyny jego utwór z elementem autobiograficznym. Słychać w nim głos samego kompozytora, modlącego się z największą żarliwością, ufnego jak chore dziecko, które spogląda na matkę i wtedy wszystkie jego lęki pierzchają"

Pt 1of 6: Mozart Requiem - Introit, Kyrie, Dies Irae = http://www.youtube.com/watch?v=SSjynB4V2QI
Pt 2 of 6: Mozart Requiem -Tuba Mirum & Rex Tremendae - http://www.youtube.com/watch?v=kwLM_8WPs70
Pt 3 of 6: Mozart Requiem - Recordare & Confutatis - http://www.youtube.com/watch?v=fVg32FZ2QwY
Pt 4 of 6: Mozart Requiem - Lacrimosa, Domine Jesu, Hostias - http://www.youtube.com/watch?v=ujSZFOihcXY
Pt 5 of 6: Mozart Requiem - Sanctus & Benedictus - http://www.youtube.com/watch?v=QN3bPgf3bLc
Pt 6 of 6: Mozart Requiem - Agnus Dei - http://www.youtube.com/watch?v=Am2vMf4RqUM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
anowi




Dołączył: 25 Maj 2008
Posty: 5758
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 525 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:08, 19 Maj 2009    Temat postu:

Muzeum Mozarta - [link widoczny dla zalogowanych]

Ma czym polegała niezwykłość Mozarta?
Jego muzyka przetrwała wieki, ciągle młoda duchem, przejmująca swą naturą pełna tajemnicy, buzujących nagromadzonych uczuć potrafiących wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie. Ostatnio czytałam artykuł o wyobcowaniu wielkich geniuszy. Coś w tym jest... Mozart tak naprawdę był osobą nie mogącą sobie nigdzie znaleźć miejsca... Nosiło Go.... Swe uczucia oddawał muzyce, którą do dziś podziwiamy. Zawsze mówię, że słuchając muzyki Mozarta należy zamknąć oczy, włączyć głośniki i dać się ponieść.... Przez głowę przechodzi wtedy taki natłok obrazów, dźwięków, poezji, że aż się prosi aby je uwiecznić ...

Oj, namarudziłam trochę... ( tak oddziaływuje na mnie Requiem). Pora spać Rolling Eyes

Na dobranoc : http://www.youtube.com/watch?v=zx2QxLBGG3w , czyli Aria z Czarodziejskiego Fletu

Very Happy


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ula




Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 20 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:47, 19 Maj 2009    Temat postu:

Polecam stronę internetową : [link widoczny dla zalogowanych]
Można tu odsłuchać lub pobrać interesujące nas utwory


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum www.anowi.fora.pl Strona Główna -> Muzyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Arthur Theme
Regulamin