Autor |
Wiadomość |
Nola |
Wysłany: Pon 2:16, 24 Lis 2008 Temat postu: |
|
ja sie nie bilam z nikim ale wrzucalam kazdego dnia po ziemiaku do tornistra kolegi, ktory mnie przezywal "Olka, Fasolka, Pierdolka"
muze sie przyznac, ze poszlo mi na to kilka kilogramow ziemniakow a kolega nigdy sie nie domyslil, ze to ja wrzucalam mu do tornistra.....pobil sie z innym kolegom, myslac , iz to on;-) |
|
Gość |
Wysłany: Sob 10:11, 22 Lis 2008 Temat postu: |
|
Ja już niestety nie pamiętam "o co poszło"
Za to doskonale pamiętam przygotowania do pojedynku, tornistry leżące na stosie, a także samą "walkę"
Pamiętam także, że kiedyś później ten kolega został do mojego domu przyprowadzony przez swoją mamę. Jego mama siedziała przy stole obok moich rodziców i mnie, a kolega schował się pod stołem i nie chciał stamtąd wyjść. Jego mama była działaczką komitetu rodzicielskiego i w związku z jakimiś pomysłami owego komitetu nas odwiedziła.
Uświadomiłam sobie, że pojęcia nie mam co z tym kolegą się teraz dzieje. W szkole średniej już nie był w mojej klasie.
Ostatnio coś szwankuje oprogramowanie forum i nie są choć powinny oznaczane nowe posty. Dlatego nie zauważyłam w porę Twojego pierwszego wpisu. |
|
Mateusz |
Wysłany: Sob 4:33, 22 Lis 2008 Temat postu: |
|
czekam i czekam;-) i doczekac sie nie moge na odpowiedz;-) bo mnie to ciekawi- o co Wam poszlo z ym kolega;-)
hehhehehe |
|
Mateusz |
Wysłany: Śro 3:13, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
Ansik a moge sie zapytac o co Wam poszlo?
czuje szacunek.... ;-)
ja sie nie bilem:) no raz grzmotnelem kumpla po glowie
ale za to lubilem odkrecac krany w ubikacjach i uciekac:) i kiedys panie wozne sie na mnie zaczaily i dostalem od nich po lapach )))....to byly czasy!!! |
|
Gość |
Wysłany: Pon 19:11, 17 Lis 2008 Temat postu: Ustawki |
|
http://www.tvn24.pl/179-49216d12
Teraz to się nazywa "ustawki". Przypomniałam sobie, że chociaż byłam dziewczynką też w klasie pierwszej biłam się po lekcjach z kolegą, a reszta klasy kibicowała
Taka różnica, że "pojedynki" były bez użycia niebezpiecznych narzędzi i najczęściej "jeden na jeden", choć czasem zdarzały się też walki między grupami. Ja swój "pojedynek" (po lekcjach na kartoflisku) wygrałam i zyskałam aż takie uznanie klasy, że byłam przez 4 lata wybierana na przewodniczącą w klasie , która składała się z 27 chłopców i tylko 7-miu dziewczynek.
Inna sprawa, że byłam wyższa o głowę od najwyższego z chłopców  |
|